Odpowiedzi na krytykę Sprawiedliwego Handlu

Idea Sprawiedliwego Handlu jest krytykowana z pozycji neoliberalnych. Poniżej bardziej znane odpowiedzi na krytykę.

Odpowiedzi na krytykę Sprawiedliwego Handlu Instytutu Adama Smitha:

Irish Fair Trade Network 

Alastair M. Smith

Koalicja Sprawiedliwego Handlu odpowiada na krytykę idei Fair Trade

„Raport” Instytutu G. o Sprawiedliwym Handlu

Na stronie internetowej http://globalizacja.org/node/311 gliwickiego Instytutu Globalizacji (IG) znajdujemy artykuł: Niesprawiedliwy „sprawiedliwy handel”, odwołujący się do sporządzonego w języku angielskim „raportu” na temat Sprawiedliwego Handlu (SH), którego autorem jest p. Jacek Spendel. Mimo młodego wieku (ur. 1985) jest on już „ekspertem” Instytutu. Ustosunkujemy się do treści tego artykułu (wyróżnionej kursywą), jako jedynego źródła w języku polskim. Z zasady nie będziemy się odnosić do angielskojęzycznych treści „raportu”, chyba że Instytut Globalizacji lub p. Spendel udostępnią jego tłumaczenie.

Koncepcja „sprawiedliwego handlu” (ang. Fair Trade) jest fałszywa – wynika z najnowszego raportu Instytutu Globalizacji pt. „Unfair Fair Trade”.

Zacznijmy od tego, że opracowanie nie daje żadnych podstaw, by nazywać je „raportem”. Sam autor w swej korespondencji, którą uzyskaliśmy od jednego z naszych sympatyków, przyznaje: „Przygotowany przeze mnie dokument jest rzeczywiście kompilacją, zaś powstał pierwotnie jako moja praca zaliczeniowa […]. Można oczywiście wytykać, że przyjęta przeze mnie metodyka nie pozwala na nazwanie tej pracy raportem […].”

W istocie metodyka tej studenckiej pracy zaliczeniowej pozostawia wiele do życzenia. Materiał bazuje wyłącznie na informacjach z drugiej ręki, dobieranych według jednego klucza – krytyki Sprawiedliwego Handlu. Autor nie sięgnął do źródeł ustosunkowanych pozytywnie czy choćby neutralnie do tej idei, nie sięgnął też do źródeł krytycznych wobec materiałów, z których korzystał, a – co najważniejsze – nie sięgnął w ogóle do informacji pochodzących z pierwszej ręki: łatwo dostępnych w Internecie materiałów organizacji Sprawiedliwego Handlu czy innych niezależnych źródeł, prezentujących wyniki rzetelnych badań (naukowych czy konsumenckich) dotyczących SH. Taki jednostronny dobór źródeł sprawia, że praca nie ma nawet pozorów obiektywizmu i rzetelności, które to cechy dla wiarygodnego raportu są po prostu niezbędne.

W pracy nie ma też żadnych oryginalnych myśli, osobistych doświadczeń autora czy wyników jakichkolwiek własnych badań. Nie brakuje natomiast jego subiektywnych opinii, z których wyciąga niczym nie uprawnione wnioski. Co najciekawsze – rzucając fałszywe gołosłowne oskarżenia, posuwa się nawet do inwektyw (np. w ostatnim zdaniu, podsumowującym „raport”). Ten sposób pisania rzuca cień na dobre imię ludzi zaangażowanych w Sprawiedliwy Handel, może też przynieść szkodę ich działalności, której celem jest pomoc dla marginalizowanych producentów z ubogich krajów Południa, żyjących w nędzy i głodzie, dla których Sprawiedliwy Handel jest wielką szansą na poprawę ich sytuacji życiowej.

Wszystko to stoi w jawnej sprzeczności z deklarowanymi publicznie przez autora sympatiami wobec chrześcijaństwa (zob. http://www.facebook.com/jacek.spendel), do którego zresztą odwołuje się też Instytut Globalizacji, uznający, że jednym z jego celów jest „Wspieranie działań na rzecz wolnego rynku, zgodnych z zasadami moralności chrześcijańskiej” (zob. http://globalizacja.org/node/5). Z kolei na stronie http://globalizacja.org/node/11 czytamy iż Instytut „jest miejscem edukacji społeczeństwa na rzecz wolnego rynku, przy zachowaniu tradycyjnej Nauki Społecznej Kościoła Katolickiego. Inspirowały nas zarówno dzieła klasyków ekonomii: Ludwiga von Misesa, F.A. von Hayeka czy Miltona Friedmana, ale przede wszystkim: Biblia, spuścizna scholastyczna, nauczanie społeczne Jana Pawła II i Benedykta XVI oraz dokumenty Papieskiej Rady Iustitia et Pax.”

Niestety, wiele tez „raportu” stoi w jawnej sprzeczności z nauką społeczną Kościoła. W tym kontekście nie sposób też pominąć treści ósmego przykazania: „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. Wiele twierdzeń „raportu” jest niewątpliwie „fałszywym świadectwem”, co stawia pod znakiem zapytania (nie tylko z chrześcijańskiego punktu widzenia) wiarygodność samej pracy, ale także Instytutu, który jej autora uważa za swego „eksperta” (zob. http://globalizacja.org/node/212) i podpisuje się pod jego pracą zaliczeniową jako swym „raportem”.

Niska jakość produktów…

Na poparcie swych rewelacji autor nie ma żadnych konkretnych dowodów. Przykładem jego metodologii „dowodzenia” może być rzekomo niska jakość produktów Sprawiedliwego Handlu, w tym kawy. Według autora jakoby bardziej opłaca się producentom sprzedawać dobrą kawę poza systemem Sprawiedliwego Handlu na zasadach wolnorynkowych (za możliwie wysoką cenę), zaś w jego ramach sprzedawać kawę gorszej jakości po ustalonej, sztywnej cenie – i ta konstrukcja myślowa jest dowodem jedynym, nie popartym żadnymi faktami. W czasie niedawnej debaty publicznej, zorganizowanej w Warszawie w dniu 9.03.2010 przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu, p. Spendel trwał niezmiennie przy swym twierdzeniu, choć np. przedstawicielka PKN Orlen, który na swych stacjach benzynowych wprowadził do sprzedaży kawę ze Sprawiedliwego Handlu, twierdziła, że wybrano tę właśnie kawę, gdyż spośród innych dostępnych na rynku miała najwyższą jakość. Również uczestnicy debaty, którzy w jej trakcie mieli możliwość degustacji różnych produktów Sprawiedliwego Handlu, jednogłośnie stwierdzali, że są one wysokiej jakości. W niczym nie zachwiało to przeciwnego przekonania p. Spendla, otrzymującego że ocenia smak produktów na podstawie ….przeczytanych publikacji.

Nie sięgnął też do wyników niezależnych badań jakości różnych gatunków kawy, z których wynika, że jednak się myli. Przykładem takich badań mogą być np. publikacje na stronie Cooffee Reviev – specjalistycznego serwisu dla konsumentów kawy (zob. np. http://www.coffeereview.com/article.cfm?ID=93, http://www.coffeereview.com/article.cfm?ID=165, http://www.coffeereview.com/article.cfm?ID=136). Wynika z nich, że kawy Sprawiedliwego Handlu są bardzo wysokiej jakości, która w dodatku stale wzrasta.

Niska jakość produktów, sztywne ceny, źle zarządzane spółdzielnie, zyski niemal wyłącznie dla pośredników z bogatych krajów i niezmienna zła sytuacja biednych zaangażowanych w projekty „Fair Trade” – taki jest rzeczywisty obraz przedsięwzięć firmowanych pod wspólnym mianownikiem tzw. „sprawiedliwego handlu”.
Plan mający pogodzić ducha przedsiębiorczości z troską o najbiedniejszych zawodzi na obu frontach” – ujawnia Jacek Spendel z Instytutu Globalizacji, autor raportu. „Brak realnych korzyści dla najbiedniejszych pokazuje rozdźwięk między rzeczywistością a propagandą pod szczytnym hasłem sprawiedliwego handlu” – dodaje.

Czy rzeczywiście autor coś „ujawnia”? Na podstawie czego? Jakie odkrywcze badania przeprowadził? Niestety, żadne. Natomiast jego tezom przeczą liczne badania uniwersyteckie, np. wymienione w artykule „Fair trade impact studies” (zob. http://en.wikipedia.org/wiki/Fair_trade_impact_studies). Mówią one o poprawie warunków życia producentów oraz że Sprawiedliwy Handel przyczynia się do podnoszenia jakości produkcji. Wystarczy przeczytać.

Okazuje się, że etykieta „Fair Trade” jest tylko kolejnym zabiegiem marketingowym. Według danych brytyjskiego Instytutu im. Adama Smitha do producentów trafia jedynie ok. 10 proc. premii ze sprzedaży produktów. Aż 90 proc. zgarniają pośrednicy z bogatych krajów. Zupełnie innych proporcji oczekują kupujący, którzy liczą, że lwia część płaconej ceny trafia do biednych rolników czy przedsiębiorców z krajów ubogich.

Niezbyt rzetelny autor przeczytał coś na temat premii Sprawiedliwego Handlu, ale niestety chyba tego nie zrozumiał. Rzeczywiście producenci otrzymują 10% premii, co wcale nie znaczy, że „90% zgarniają pośrednicy z bogatych krajów”, gdyż:
a) do podstawowych zasad SH należy eliminacja pośredników (a więc nie ma kto „zgarniać”) i bezpośrednie zakupy od producentów;
b) producenci otrzymują przede wszystkim co najmniej gwarantowaną cenę minimalną Sprawiedliwego Handlu (choć nie należy do rzadkości, że organizacje importerskie płacą więcej), do której doliczana jest dodatkowo premia za produkty ekologiczne oraz ok. 10% premii na projekty rozwojowe dla całych społeczności lokalnych (np. budowa szkół, wodociągów, ośrodków zdrowia, szkolenia itp.);
c) oprócz tego producenci otrzymują przedpłaty na swoje produkty, dzięki czemu nie muszą ponosić kosztów kredytów (w ich warunkach z reguły lichwiarskich), które spadają na organizacje importerskie SH.

Przykładem podziału dochodów w SH może być strona http://el-puente.de/…, z której wnika, że przeciętnie 37% ceny detalicznej (w zależności np. od stopnia przetworzenia produktu) trafia do producentów, co na rynku konwencjonalnym jest dla nich absolutnie nieosiągalne.

Innym przykładem może być strona http://www.roba.coop/MondoRobaENG.htm włoskiej organizacji ROBA, z której wynika, że producenci otrzymują od niej 25-30% ceny detalicznej (patrz zakładka The transparent price).

Przykład podziału ceny detalicznej znajdziemy też na stronie największego europejskiego (a może i światowego) importera SH, niemieckiej organizacji GEPA: http://www.gepa.de/…

Przykłady można by mnożyć. Jak to się stało, że „ekspert” Instytutu Globalizacji, nie dotarł do żadnego z nich?

Wrażliwi konsumenci, którzy wybierają produkty z etykietą „Fair Trade” są więc wprowadzani w błąd.

Wprowadzani są w błąd raczej przez autora „raportu”. Nie ma czegoś takiego, jak etykieta „Fair Trade”. Jest natomiast znak certyfikacyjny Fairtrade (sic!), który jest niezależną gwarancją, iż oznakowany nim produkt spełnia kryteria SH. System certyfikacji jest oparty na międzynarodowych standardach ISO 65 (zob. http://www.flo-cert.net/flo-cert/main.php?id=16), jest więc w pełni wiarygodny i przejrzysty. Kryteria certyfikacji też nie są tajemnicą – można się z nimi zapoznać na stronie organizacji certyfikacyjnej FLO Int. http://www.fairtrade.net/standards.html.

W rzeczywistości ów system bazujący na ustalaniu sztywnych cen na produkty, ograniczaniu konkurencji i innowacji oraz powodujący monopolizację łańcuchów dostaw, po prostu nie działa. System jest mało elastyczny w przypadku wahań koniunktury na rynkach (nie pozwala bowiem reagować zmianami cen). Nie sprzyja też szukaniu innowacji, bowiem nagradza za swoisty „niedorozwój gospodarczy” np. prymitywne metody produkcji.

Ceny produktów bynajmniej nie są sztywne choć są niezmienne w przypadku, gdy cena światowa spada poniżej ceny minimalnej SH, która jest ceną sprawiedliwą (fair price), umożliwiającą zrównoważoną produkcję i godne życie producentów.

Cena minimalna kalkulowana jest na podstawie rzeczywistych kosztów produkcji, do których zalicza się godziwe wynagrodzenie dla ludzi pracujących przy produkcji. Jest to zgodne z naczelną zasadą ekonomii społecznej (nie tylko SH), iż człowiek jest ważniejszy od zysku. Cena ta często znacznie przewyższa zmienną cenę światową (a warto zauważyć, że rolnik na tzw. wolnym rynku ceny światowej nigdy nie dostanie, gdyż między nim a giełdami, na których ta cena się kształtuje, jest cały szereg pośredników). Jeżeli się zdarzy, że cena światowa idzie w górę i przewyższa cenę minimalną SH, jest ona podnoszona do jej poziomu, a prócz tego producenci otrzymują 10% premię SH. Dostają więc zawsze więcej, niż wynosi cena światowa, choćby była najwyższa. Przykładem może być wykres na stronie Wikipedii: http://en.wikipedia.org/wiki/Fairtrade_certification#Fairtrade_pricing.

SH nagradza też wysoką jakość produktów, a nie niedorozwój gospodarczy. Za produkty rolnictwa ekologicznego wpłacana jest dodatkowa premia, czego w innych systemach, które autor uznaje za alternatywę dla SH, nie ma. Stąd spółdzielnie SH dążą do przestawienia swej produkcji na ekologiczną, co umożliwia im z kolei… premia SH.

Konkurencji SH nie ogranicza, gdyż produkty są sprzedawane na wolnym rynku i to importer oraz konsument decyduje, czy je kupi, czy nie. Gdyby produkty – jak twierdzi p. Spendel – były złej jakości, po prostu nie znalazłyby nabywców.

Innowacje są wręcz wymuszane przez system certyfikacji, gdyż jedną z cech standardów SH (w tym jakościowych) jest ich stałe podnoszenie, do czego producenci muszą się dostosowywać.

A system – wbrew twierdzeniu p. Spendla – po prostu działa, o czym świadczy choćby fakt, iż sprzedaż produktów SH na świecie od lat wzrasta ponad 20% rocznie, także w czasie kryzysu, dotykającego handel konwencjonalny (zob. np. http://www.fairtrade.org.uk/…), zaś rola SH w zrównoważonym rozwoju jest zauważana i pozytywnie oceniana np. przez instytucje Unii Europejskiej (zob. np. http://www.europa-eu-un.org/articles/en/article_3335_en.htm, http://trade.ec.europa.eu/doclib/docs/2009/may/tradoc_143089.pdf). Można przypuszczać, że do przygotowywania tego rodzaju opinii zatrudnia ona ekspertów znacznie wyższej klasy, niż autor „raportu”.

Krytyka ceny minimalnej SH budzi zdziwienie także w kontekście głównych źródeł inspiracji Instytutu globalizacji (m.in. Biblia i spuścizna scholastyczna). Biblia jednoznacznie piętnuje niesprawiedliwe wynagrodzenie (np. Kp 19,13; Pwt 24,14-15; Prz 3,27-28; Syr 35,22; Łk 10,7; Rz 4,4; Jk 5,4-5.), a o cenie sprawiedliwej pisał już św. Tomasz z Akwinu (zob. np. http://www.jezuici.pl/iss/majka/majka3.htm).

Trudno też mówić o „sprawiedliwym podziale zysków”, skoro najwięcej na produktach zyskują, nie ci którym chcą pomagać konsumenci, lecz pośredniczące firmy handlowe z Europy czy USA, posługujące się mitem „sprawiedliwego handlu”.

To twierdzenie, kilkakrotnie przytaczane przez autora, obaliliśmy już wcześniej.

„Z danych międzynarodowej organizacji humanitarnej wynika, że w Gwatemali, kraju o dużej ilości spółdzielni typu Fair Trade, przy załadunku dużego kontenera z kawą może pracować nawet 500 osób, natomiast w Brazylii tę samą czynność wykonuje 5 osób przy pomocy tzw. mechanicznego żniwiarza” – ujawnia autor „raportu.”

Niestety, p. Spendel się myli co do ilości pracowników wymienionych w raporcie OXFAM (prawdopodobnie do niego nie zajrzał, tylko oparł się na informacjach z drugiej ręki). Trudno też zrozumieć, w jaki sposób „mechaniczny żniwiarz” pracuje przy załadunku kontenera (jak sama nazwa wskazuje, wykorzystywany jest raczej do żniw).

W rzeczywistości raport OXFAM mówi nie o 500, ale o ponad 1000 pracowników pracujących przy zbiorach, by napełnić kontener kawą (nie chodzi więc o załadunek). Natomiast fakt, że w Brazylii mechanizacja umożliwia tak wielką produktywność, OXFAM ocenia jako dramatyczny przyczynek do nadprodukcji kawy, a w rezultacie do spadku jej cen oraz do pozbawienia środków do życia ogromnej rzeszy ludzi uprawiających kawę w wielu krajach (zob. http://www.oxfamamerica.org/files/mugged-full-report.pdf s. 18). Nie od dziś wiadomo, że ekonomiści zalecają dla krajów ubogich pracochłonne metody produkcji, gdyż daje to możliwość utrzymania się większej ilości pracowników, którzy w przeciwnym razie staczają się do poziomu głodujących nędzarzy.

Szczytne założenia projektu „sprawiedliwego handlu”, związane z poprawą losu biedoty, przegrywają z rzeczywistością. Niska jakość produktów, niegospodarność i niesprawiedliwy podział zysków powodują, że konsumenci wspierających inicjatywy „Fair Trade” zamiast satysfakcji mogą czuć złość i rozczarowanie.

Jeżeli ktoś może „czuć złość i rozczarowanie”, to raczej czytelnicy omawianego artykułu, w którym nierzetelność i tendencyjność konkuruje z brakiem kompetencji autora.
 
Pełną wersję raportu pt. „Unfair Fair Trade” (wyłącznie w j. angielskim!) można pobrać tutaj: Unfair_Fair_Trade.doc

Powstaje pytanie: Dlaczego nie w języku polskim? Czyżby autor wstydził się jego treści i wolał, by dla większości polskich czytelników pozostał niedostępny?

Więcej informacji udziela:
Jacek Spendel, Project Manager

Czujemy potrzebę uzyskania dodatkowych informacji. Wobec tego chętnie byśmy się dowiedzieli, czym kierował się p. Spendel, produkując swój „raport”, a następnie rozsyłając go, gdzie się tylko da, w kraju i za granicą? Czy chodziło tylko o zaliczenie? Nie chcielibyśmy twierdzić, że celem autora było zaistnienie w przestrzeni publicznej za wszelką cenę. Jeżeli faktycznie chodzi o wartości chrześcijańskie (co deklaruje on sam, a także IG) jakie w ich działaniach jest miejsce dla  prawdy?

Opracował Wojciech Zięba
Autor jest Wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu „Trzeci Świat i My”
www.sprawiedliwyhandel.pl